Powoli budzi się nowy dzień. Ekonom obserwuje wzmożony ruch na gościńcu, ale nie wie, czym jest spowodowany. Ma nadzieję od Sędziego dowiedzieć się, jaka jest tego przyczyna.
Tymczasem Sędzia kończy pisanie pozwu przeciw Hrabiemu i Gerwazemu.
Sędzia, skończywszy pozew, Protazego wzywa,
Skargę przeciw Hrabiemu głośno odczytywa:
O skrzywdzenie honoru, zelżywe wyrazy,
Zaś przeciw Gerwazemu o gwałty i razy;
Obudwu, o przechwałki, o koszta z powodu
Procesu, ciągnie w rejestr taktowy do grodu.
Pozew dziś trzeba wręczyć ustnie, oczywisto,
Nim zajdzie słońce.
Woźny niezwykle dumny z powierzonego mu zadania wyrusza z pozwem do zamku. W tym czasie do Sędziego przybywa ksiądz Robak. Nie było go na wieczerzy, więc jest nieświadomy tego, co się wydarzyło. Przychodzi, ponieważ martwi się o to, co robi Telimena – flirtuje jednocześnie z Hrabią i z Tadeuszem, a to może pokrzyżować plan pogodzenia się dwóch rodów, przejęcia zamku przez Sędziego.
«Układy? — krzyknął Sędzia z niezwykłym zapałem —
Z układów kwita, już je skończyłem, zerwałem».
«A to co? — przerwał Robak — gdzie rozum, gdzie głowa?
Co tu mi wasze bajesz, jaka burda nowa?»
Sędzia opowiada o całym zajściu. Jest wściekły, czuje się obrażony. Ksiądz jest załamany kolejną kłótnią, ale deklaruje, że pogodzi zwaśnionych. To jeszcze bardziej złości Sędziego – mówi, że ma już dość zgody, sądów podkomorskich, że będzie się sądził, póki nie wygra. Nie interesuje go, że jego brat Jacek (którego nawet nie znał) narobił szkód i będzie mu przykro, że zgody nie będzie. Nie zgadza się na to, by go lżono. Wtedy ksiądz Robak mówi o tym, że są ważniejsze sprawy niż kłótnie sąsiedzkie, nie czas na nie. Teraz czas, by stanąć do walki o wolną ojczyznę:
Ważne rzeczy, mój bracie! Wojna tuż nad nami!
Wojna o Polskę! bracie! Będziem Polakami!
Wojna niechybna! Kiedy z poselstwem tajemnem
Tu biegłem, wojsk forpoczty już stały nad Niemnem;
Napoleon już zbiera armiję ogromną,
Jakiej człowiek nie widział i dzieje nie pomną;
Obok Francuzów ciągnie polskie wojsko całe,
Nasz Józef, nasz Dąbrowski, nasze orły białe!
Już są w drodze; na pierwszy znak Napoleona
Przejdą Niemen i — bracie! Ojczyzna wskrzeszona!
Gorąca mowa trafia do serca Sędziego – wielkiego patrioty. Początkowo się wzbrania z wycofaniem pozwu (który pewnie już został dostarczony), ale gdy wyobraża sobie, że mógłby stanąć na czele powstańców witających Napoleona, miłość do ojczyzny bierze w nim górę. Rozumie też, że Hrabia będzie potrzebny podczas powstania, bo i za nim ruszą ludzie w słusznej sprawie. W efekcie zgadza się, by ksiądz ruszył do zamku i cofnął pozew.
Okazuje się jednak, że Woźny nie zastaje Hrabiego. Hrabia ze swoimi dżokejami (w pełni uzbrojony) wyruszył o świcie w stronę Dobrzyna, o czym Woźny dowiedział się od dwóch kobiet.
Tu następuje opis Dobrzyna: kiedyś mieszkała tu zamożna szlachta, teraz jest zubożała, ale wspomina czasy swojej świetności. Od chłopów odróżnia ich tylko strój odświętny – tradycyjny strój szlachecki. Zaścianek jest podupadły. Ród Dobrzyńskich mieszka w tym miejscu od czterystu lat, ale wciąż słychać ich mazurską mowę, ich dzieci zwą się Maćkami, Bartłomiejami, Kachnami i Marynami.
Najstarszym mieszkańcem Dobrzyna jest Maciek nad Maćkami, zwany Kurkiem na kościele, Królikiem albo Zabokiem.
Było dość w Dobrzynie
Starych ludzi roztropnych, którzy po łacinie
Umieli i w palestrze ćwiczyli się z młodu;
Było dość majętniejszych: a z całego rodu
Maciek prostak ubogi był najwięcej czczony,
Nie tylko jako rębacz Rózeczką wsławiony,
Lecz jako człek mądrego i pewnego zdania,
Znający dzieje kraju, rodziny podania.
W zaścianku panuje zamieszanie, ludzie gotowi są się bić, choć jeszcze nie wiedzą z kim i o co. Decydują przedstawić temat Maćkowi nad Maćkami, by im coś doradził. Przedstawiciele wchodzą do chaty Macieja. Tłum szlachciców (Dobrzyńskich, ale i wielu sąsiadów) gromadzi się wokół domu.