Rozpoczyna się rada, która dotyczy tego, jak szlachta powinna postąpić w obliczu nadchodzących wojsk Napoleona – czekać na niego czy przed jego przybyciem wzniecić powstanie.
Bartek Prusak, człowiek oczytany i znający się na polityce, radzi by przyłączyć się do Napoleona i zaatakować niczego niespodziewających się Moskali.
Maciek nad Maćkami hamuje jednak zapał Bartka:
«Cicho! skądże ta cała nowina pochodzi?
Jak daleko Francuzi? kto nimi dowodzi?
Czy już wojnę zaczęli z Moskwą? gdzie i o co?
Którędy mają ciągnąć? z jaką idą mocą?
Wiele piechoty, jazdy? Kto wie, niechaj gada!»
Bartek Prusak odpowiada na to, że najlepiej zaczekać na księdza Robaka, od którego pochodzi nowina o nadejściu Napoleona. Czas oczekiwania warto wykorzystać na szpiegowanie i uzbrajanie się.
Na te słowa odzywa się Maciej Kropiciel (Kropidło to jego olbrzymia maczuga). Uważa, że czekanie i zwlekanie nie ma sensu. Najlepiej od razu ruszyć do boju. Od razu popierają go Maciek Konewka i Bartek Brzytewka (typowe podejście szlachty – awanturniczość). Przemowa Kropiciela budzi duże emocje i szlachta nie dopuszcza już do głosu rozsądnie mówiącego Bartka Prusaka. Chcą walczyć.
Maciek nad Maćkami ponownie ich hamuje, mówiąc, że jeśli wiadomość pochodzi od księdza Robaka, to nie wiadomo, co o niej sądzić, bo ten ksiądz ma sporo za uszami (wiadomo, że Maciek nad Maćkami rozpoznał w nim Jacka Soplicę!).
Szlachta wciąż krzyczy, że chce walczyć z Moskalami. Do głosu dochodzi ponownie Bartek Prusak i tłumaczy, że jego pomysł nie wynika z tchórzostwa, ale z rozwagi:
Ależ, najsłodszy Jezu! trzeba pierwej wiedzieć
Z kim wojna? o co? trzeba to światu powiedzieć —
Wołał Prusak — bo jakże lud ruszy za nami?
Gdzie pójdzie, kiedy gdzie iść, my nie wiemy sami?
W końcu proponuje zawiązać konfederację. Odzywa się Buchman, który jest zwolennikiem rewolucji (władza od ludu, nie od Boga), ale nie zostaje wysłuchany.
Szlachta wyraźnie zaczyna dzielić się na dwa stronnictwa: skupione wokół Bartka Prusaka (przemyślane podejście, krok po kroku) i wokół Maćka Kropiciela (rwącego się do natychmiastowej walki).
Do głosu odzywa się szlachcic spoza rodziny Dobrzyńskich i protestuje przeciwko temu, by dowództwo nad wszystkimi przejął Maciek nad Maćkami. Każdy z przybyłych powinien mieć prawo głosu, nie tylko Dobrzyńscy. Szlachta kłóci się i nie może dojść do porozumienia.
Wszystko zmienia przybycie klucznika Gerwazego Rębajły. Kieruje myśli szlachty w zupełnie innym kierunku. Do tej pory była mowa o walce u boku Napoleona, o przygotowaniu powstania, Gerwazy mówi, że najpierw muszą zająć się „wymieceniem śmieci z własnego powiatu”. Przywołuje słowa księdza Robaka, których ten nie wyjaśnił, i tłumaczy je tak, by pasowały do jego zamiarów. Według niego „śmieciami powiatu” są Soplicowie i to ich na początku trzeba się pozbyć.
Któż jest śmieciem powiatu? Kto zdradziecko zabił
Najlepszego z Polaków, kto go okradł, zgrabił?
I jeszcze chce ostatki wydrzeć z rąk dziedzica?
Któż to? Mamże wam gadać?» «A już ci Soplica —
Przerwał Konewka — to łotr» «Oj, to ciemiężyciel»
Pisnął Brzytewka — «Więc go kropić!» dodał Chrzciciel;
«Jeśli zdrajca — rzekł Buchman — więc na szubienicę!»
«Hejże! — krzyknęli wszyscy — hejże na Soplicę!»
W obronie Sędziego staje Bartek Prusak, który tłumaczy, że brat nie może zostać ukarany za winę brata. Nie zgadza się też z oskarżeniami, że Sędzia jest ciemiężycielem i wskazuje na jego dobre cechy i decyzje. Mówi, że jest wspaniałym Polakiem i patriotą, a Gerwazym kieruje zwykła nienawiść i pragnienie zemsty.
Polskę kocha nad wszystko, polskie obyczaje
Chowa, modom moskiewskim przystępu nie daje.
Ilekroć z Prus powracam, chcąc zmyć się z niemczyzny,
Wpadam do Soplicowa jak w centrum polszczyzny;
Tam się człowiek napije, nadysze ojczyzny!
Zapał szlachty chce też zahamować Jankiel, który mówi, że nie jest stronniczy, ale przestrzega, że w Soplicowie stacjonuje rosyjskie wojsko i nic dobrego z bójki nie wyniknie. Zaprasza wszystkich na zabawę. Klucznik go ucisza i zaczyna wszystkim po kolei wymieniać krzywdy, jakich doznali kiedykolwiek od Sopliców (nawet to, że Sędzia urąga szlachcie tym, że się nie upija).
I tak wszystkich pociągnął wymowny Gerwazy;
Bo wszyscy ku Sędziemu mieli swe urazy,
Jak zwyczajnie w sąsiedztwie: to o szkodę skargi,
To o wyręby, to o granice zatargi.
Jednych gniew, drugich tylko podburzała zawiść
Bogactw Sędziego — wszystkich zgodziła nienawiść.
Oznacza to, że dopóki chodziło o wspólną sprawę – dobro ojczyzny, to szlachta nie mogła dojść do porozumienia. Gdy chodzi o prywatną zemstę i nienawiść natychmiast większość szlachty znalazła się po jednej stronie. Maciek nad Maćkami widzi ten absurd i komentuje to tylko słowem „Głupi”. Przegania ich i prawie by mu się to udało, gdyby nie wjazd Hrabiego do Dobrzyna. Jego widok podsyca nienawiść do Sopliców i szlachta jest już gotowa do zajazdu.
Ważne, że Bartek Prusak, Maciek nad Maćkami, Jankiel i kilku innych nie biorą w tym udziału.
<< Pan Tadeusz – opracowanie