< Quo vadis – omówienie lektury
„Quo vadis” jest lekturą, która daje nam bardzo dużo możliwości wykorzystania. Najtrudniejsze bywa przebrnięcie przez warstwę językową i opisy, ale później można z tego dzieła czerpać już do woli.
Warto zacząć od omówienia motywu miłości w „Quo vadis. Na początku przyjrzyjmy się tej, która łączy Ligię i Winicjusza. Śmiało można ją określić jako uczucie od pierwszego wejrzenia. Musimy podkreślić, że początkowo Winicjusz pożąda dziewczyny, wielbi jej ciało, uczucie go niszczy, bo w tym wszystkim skupiony jest na sobie i swojej żądzy. Nie rozumie postępowania dziewczyny. Z czasem młody patrycjusz dojrzewa, przechodzi przemianę i rozumie swój błąd. Dzięki miłości przewartościowuje swój świat i staje się lepszym człowiekiem. Czy Ligia go nie kochała, skoro uciekła od niego po uczcie u Nerona? Z pewnością darzyła go uczuciem, ale czystym i niewinnym.
Miłość połączyła także Petroniusza i jego grecką niewolnicę Eunice. Dziewczyna od razu oddała mu swoje serce, wielbiła go w ukryciu, samo przebywanie z nim było spełnieniem jej marzeń. Petroniusz nie od razu dostrzegł, że ma w domu taki skarb. Gdy zrozumiał, czym jest miłość, poczuł się szczęśliwy. W tajemnicy wyzwolił kobietę, choć Eunice tego nie chciała. Dowodem jej bezgranicznego oddania była chwila, w której wraz z Petroniuszem popełniła samobójstwo, by nie musieć żyć bez ukochanego.
W „Quo vadis” są także inne pary: Neron i odsunięta przez niego Akte czy Pomponia Grecyna i Aulus Plaucjusz, którzy kochają się, mimo różnicy wyznania.
Nad tym wszystkim góruje jednak miłość do Boga. To uczucie, które pozwala chrześcijanom z pokorą ginąć podczas krwawych igrzysk zorganizowanych po pożarze Rzymu. To uczucie, które wpływa na ich postawy życiowe, system wartości, zachowania i wybory.
Z miłością wiąże się także kolejny motyw, czyli przemiana bohatera. Winicjusz zmienia się pod wpływem uczucia do Ligii i do Boga. Z człowieka mściwego, impulsywnego i gwałtownego, staje się spokojny, uniżony i pokorny. Z egoisty przeistacza się w osobę empatyczną i oddaną Ligii i wspólnocie. Nie zapominajmy jednak, że także Chilon Chilonides przeszedł przemianę. W jego przypadku nie był to długotrwały proces. Chilon wydał chrześcijan ludziom Tygellina, wiedząc, że zostaną oskarżeni o podpalenie Rzymu. Nie miał skrupułów, by to zrobić, liczył się dla niego zysk i zemsta. Widok umierających w mękach chrześcijan, bestialsko mordowanych dla uciechy tłumu spowodował, że coś w nim pękło. Czarę goryczy przepełniła jeszcze rozmowa z Glaukusem – lekarzem, z którego zrobiono tzw. żywą pochodnię. Lekarz wybaczył mu zdradę i do Chilona z całą mocą dotarło to, co uczynił. Krzyczał, że to Neron podpalił Rzym, choć wiedział, że przypłaci to życiem. Przyjął chrzest i już nawrócony został ukrzyżowany.
Ważną postacią w „Quo vadis” jest Neron. To władca okrutny, bezwzględny i mściwy. Jest egoistą i egocentrykiem, wydaje rozkazy zgodnie ze swoimi aktualnymi kaprysami. Jest niebezpieczny i niestabilny. Często określa się go mianem szaleńca na tronie. To jego kaprysem jest pożar Rzymu. Jego pasją jest sztuka i nic poza nią go nie zajmuje. Przy omawianiu motywu władzy warto też zwrócić uwagę na otoczenie Nerona – wszyscy starają się mu przypodobać, pochlebiają mu, usługują, są fałszywi, nikt nikomu nie może w pełni zaufać. Kieruje nimi strach, ale też bycie blisko władcy daje im namiastkę władzy.
W lekturze obecny jest także motyw śmierci. W męczarniach podczas igrzysk umierają chrześcijanie. Są pogodzeni ze śmiercią, umierają z modlitwą na ustach. W książce umiera także Petroniusz i Eunice. Jego samobójstwo jest w pełni wyreżyserowane, zaplanowane w szczegółach. Woli sam odebrać sobie życie, niż czekać na to, aż zrobią to ludzie Nerona. Na koniec umiera też sam Neron zmuszony przez swoje otoczenie do popełnienia samobójstwa.
Z motywami, które już omówiłam łączą się dwa kolejne: wiara, czyli początki chrześcijaństwa i prześladowania chrześcijan oraz zdrada – tu na myśli mam Chilona, który chcąc się zemścić i przy tym zarobić, wydaje chrześcijan w ręce Tygellina i oskarża ich o podpalenie Rzymu.
Jedna książka, wiele motywów – i jak tu nie kochać „Quo vadis”?