Tytułowa odprawa to inaczej odpowiedź dana komuś, w tym przypadku poselstwu greckiemu. Kochanowski w swoim utworze wykorzystał znany motyw wojny trojańskiej, choć skupił się na sytuacji mniej znanej. Już w pierwszych słowach monologu Trojańczyk, Antenor, wprowadza nas w sytuację. Mówi o tym, że Aleksander, znany nam z mitu jako Parys, popłynął do Grecji, gdzie nie uszanował prawa gościnności i porwał stamtąd piękną Helenę, żonę Menelausa. Obecnie Helena znajduje się w Troi, a w ślad za nią do Troi przybyli posłowie z Grecji, żądając jej powrotu. Antenor wie, że jeśli Troja nie zgodzi się na oddanie Heleny, czeka ją wojna z Grecją. Antenora cechują mądrość, opanowanie, obiektywizm i umiejętność racjonalnej oceny sytuacji. Mężczyzna zdaje sobie sprawę z tego, że Aleksander zaczyna przekupywać Trojańczyków, by stanęli po jego stronie i nie zgodzili się na oddanie Heleny. Antenora oburza przekupstwo i zachowanie, które może zaszkodzić krajowi, co oznajmia słowami:
Lecz i to człowiek małego baczenia,
Który na zgubę rzeczypospolitej
Podarki bierze, jakoby sam tylko
W cale miał zostać, kiedy wszytko zginie.
Zgodnie z przewidywaniami do Antenora przychodzi Aleksander i, powołując się na ich przyjaźń, prosi, by i on poparł go przed władcą.
Jako mi niemal wszyscy obiecali,
Cny Antenorze, proszę, i ty sprawie
Mej bądź przychylnym przeciw posłom greckim.
Antenor odpowiada mu takimi słowami:
A ja z chęcią rad, zacny królewicze,
Cokolwiek będzie sprawiedliwość niosła
I dobre rzeczypospolitej naszej.
Wyjaśnia w ten sposób, że zawsze wesprze tego, kto czyni dobrze dla kraju, że w tych sprawach nie kieruje się sympatią do człowieka. Aleksander jednak nie ustępuje i znowu próbuje grać na emocjach, mówi między innymi:
Piękne sumnienie: stać przy przyjacielu.
Antenor natychmiast ripostuje:
Jeszcze piękniejsze: zostawać przy prawdzie.
Czego dowiadujemy się o Aleksandrze? Myśli tylko o sobie, jest egoistą gotowym zapłacić za poparcie, jest sprytny i przebiegły.
Na scenę wkracza chór ze słowami:
By rozum był przy młodości
Nigdy takiej obfitości
Pereł morze i ziemia złota nie urodzi,
Żeby tego nie mieli tym dostawać młodzi
Oznacza to, że nie ma takich skarbów, za które młodzi mogliby nabyć rozum. A za błędy młodych trzeba słono zapłacić.
Na scenie pojawia się Helena, która zdaje sobie sprawę z tego, że ważą się jej losy. Przeklina dzień spotkania z Aleksandrem, porównuje się do owcy porwanej przez wilka. Mówi z żalem o tym, co miała przed jego spotkaniem: urodę, męża, dzieci. Boi się powrotu do Grecji, hańby, jaką okryła siebie i Menelausa. Boi się gniewu męża. Cały jej monolog to wyraz wielkiej rozpaczy nad własnym losem. Pojawia się piastunka, pani starsza, która pociesza Helenę słowami:
Nie frasuj mi się, moje dziecię miłe,
Takci na świecie być musi: raz radość,
Drugi raz smutek; z tego dwojga żywot
Nasz upleciony. I rozkoszyć nasze
Niepewne, ale i troski ustąpić
Muszą, gdy Bóg chce, a czasy przyniosą.
Inaczej mówiąc: „Raz na wozie, raz pod wozem” albo „Fortuna kołem się toczy” -jak mówili stoicy. Helena jednak upiera się, że na nią spadło więcej złego niż dobrego. Pani wyjaśnia jej, że człowiek ma tendencję do przywiązywania większej wagi do złych wydarzeń i stąd wrażenie, że jest ich więcej. Helena upiera się, że na świecie jest więcej zła. Stara Pani uświadamia jedynie, że trzeba prosić Boga o to, by człowiek doznał w życiu jak najmniej złego. I na tym kończy się rozmowa o szczęściu i smutku.
Czas na drugi Stasimon, czyli kolejną pieśń chóru. Ta zaczyna się bardzo ważnymi słowami, wskazującymi jej odbiorcę. „Wy, którzy Pospolitą Rzeczą władacie”. Mowa tu o odpowiedzialności rządzących za los obywateli. Mamy tu do czynienia z pouczeniem. Władcy to pasterze mający dbać o swoje owieczki. Powinni dbać o dobro kraju, nie o własne.
W kolejnym epejsodionie do Heleny przybywa poseł, który informuje ją, że król Troi, Priam, nie zgodził się na wydanie kobiety Grekom. Helena prosi o szczegółową relację z narady. O tym, co działo się podczas narady, dowiadujemy się z relacji posła. Priam nie chce podjąć samodzielnej decyzji i prosi doradców o głos. Jako pierwszy głos zabiera Aleksander i przedstawia swój punkt widzenia. Mówi,że Helenę ofiarowała mu bogini Wenus (o czym wiemy z mitu). Ponadto kiedyś Grecy porwali Medeę (to także historia znana z mitu, tym razem o Argonautach) i porwanie Heleny jest formą zemsty. Dodatkowo Aleksander przypomina, że Grecy dopuścili się wielu złych czynów wobec Trojańczyków i wiele trojańskich kobiet jest ich niewolnicami, więc muszą dostać nauczkę. Aleksander próbuje grać na emocjach słuchaczy. Następnie głos zabiera rozważny Antenor. Przypomina, że Aleksander porywając żonę króla Sparty, pogwałcił prawo gościnności i efektem może być wojna z Grekami. Mówi, by Aleksander nie żenił się tak drogo, by za ślub Trojańczycy nie musieli zapłacić życiem. Odnosi się także do argumentu w postaci porwania Medei, ale uważa, że to jest sprawa dawna i do tej pory nikt nie czuł pragnienia zemsty. Podkreśla także, że wskazywanie czyichś złych działań nie może być usprawiedliwieniem dla własnych występków. Kolejni mówcy popierają Antenora. Gdy już wydaje się, że przekonał zgromadzonych do swoich racji, głos zabiera Iketaon, poplecznik Aleksandra. Jest prawdziwym demagogiem, mówcą, który grając na emocjach, mówiąc to, co chcą usłyszeć słuchacze, uzyskuje zamierzony efekt. Zaczyna słowami:
Owa, jako nam kolwiek Grekowie zagrają,
Tak my już skakać musim? Bać się ich nam każą,
A ja, owszem, się lękam. Teraz nam Helenę
Wydać każą, po chwili naszych się żon będą
I dzieci upominać.
Można powiedzieć, że w ten sposób apeluje do ambicji Trojańczyków. Następnie mówi o tym, że Grecja dziwnie prowadzi negocjacje, bo z jednej strony mówi o sprawiedliwości, z drugiej straszy wojną, co jest formą szantażu. Sam zapewnia, że też zależy mu na sprawiedliwości, ale takiej, która nie okryje go hańbą. Uważa, że dojście sprawiedliwości w bitwie jest rozsądne i tym samym jasno popiera Aleksandra. Kończy stwierdzeniem, że Trojańczycy powinni oddać Helenę dopiero, gdy Grecy przeproszą za porwanie Medei. Wszyscy zgromadzeni zgadzają się z nim.
Priam dla porządku zarządza głosowanie. Ludzie popierający Aleksandra mają stanąć z jednej strony, ci, którzy popierają Antenora, z drugiej. Przytłaczająca większość opowiada się za Aleksandrem i Priam zatwierdza tę decyzję.
Bardzo ważne, by w tej scenie dostrzec ewidentne nawiązanie do sytuacji w Polsce, w jakiej przyszło żyć Kochanowskiemu. To odtworzenie polskich zwyczajów sejmowych, poddawaniu pod głosowanie sejmu tak ważnych decyzji. To niestety także kupowanie głosów przez osoby, które miały jakiś interes. Nie liczy się siła argumentów, ale forma przemówienia, a także – niestety – kto gotów jest za poparcie więcej zapłacić. Pod maską nieumiejącego samodzielnie podjąć decyzji Priama bez problemu dostrzegano króla Zygmunta Augusta, który w nieudolny sposób zarządzał krajem.
Chór śpiewa króciutką trzecią pieśń, w której zapowiada pojawienie się posłów greckich, zawiedzionych decyzją Trojan.
Jednym z nich jest Ulisses, którego znamy jako Odyseusza. Mówi, że złota młodzież doprowadzi Trojańczyków do zguby. Gardzi nimi i tym, jak bardzo są przekupni. Jest przekonany, że Grecy z łatwością ich pokonają. Jego rozmówcą jest Menelaus, mąż Heleny. Czuje się upokorzony, ponieważ żądał tego, co mu się należało. Zwraca się do bogów z prośbą o możliwość zemsty na Aleksandrze.
Ponownie wkracza chór, który w pieśni zwraca się do łodzi bukowej, która przywiodła Aleksandra do Sparty, Przypomina krótko historię Aleksandra i Heleny. Zapowiada jednak niedaleką wojnę i konfrontację Aleksandra z Menelaosem.
Następnie widzimy Antenora, który mówi królowi, że skoro nie zgodził się wydać Heleny, musi szykować kraj na wojnę. Wszystko wskazuje na to, że oddziały greckie już się zbierają, by zaatakować Troję. Priam lekceważy zagrożenie i śmieje się z bojaźni Antenora. Ten jednak mówi, że w obecnej sytuacji mają tylko dwie opcje: bić się albo uciekać. Ich rozmowę przerywa wejście Kasandry, córki Priama. To kobieta, którą Apollo obdarzył darem przepowiadania przyszłości, ale że ta nie pokochała boga, Apollo sprawił, że nikt nie wierzył w jej wróżby. Kasandra ma wizję. Mówi o śmierci Hektora i pohańbieniu jego zwłok, o śmierci Achillesa od strzały wypuszczonej przez Aleksandra i o koniu trojańskim, którego należy spalić, by nie sprowadził nieszczęścia. Widzi śmierć rodaków, w tym swoich najbliższych. Chór wyprowadza ją ze sceny.
W epilogu Antenor prosi Priama o nielekceważenie słów Kasandry, które łatwo zinterpretować, i o szykowanie kraju do wojny. Priam przypomina sobie, że jego żona miała kiedyś sen o tym, że Aleksander doprowadzi do spalenia miasta. Rozmowę przerywa wejście Rotmistrza z więźniem greckim. Mówi, że ten
Na próbie to powiedział, że greckiego wojska
Tysiąc galer na kotwiach pogotowiu stoi
W Aulidzie, którzy tylko na posły czekają.
A ci jeśli Heleny nazad nie przyniosą
Wszytko się wojsko tedyż ma ruszyć i prosto
Ku Troi żagle podać.
Oznacza to, że wojna jest pewna. Priam podejmuje decyzję, że zwoła naradę, by ustalić, w jaki sposób będą się bronić przed atakiem. Antenor jest niepocieszony. Uważa, że powinni radzić nie tylko, jak się bronić, ale przede wszystkim, jak atakować.