Kordian – streszczenie szczegółowe

Spis Treści

  1. Przygotowanie
  2. Prolog
  3. Akt I
  4. Akt II
  5. Akt III

Streszczenie

PRZYGOTOWANIE

Nocą 31 grudnia 1799 roku w chacie czarnoksiężnika Twardowskiego w Górach Karpackich gromadzą się: Szatan, Czarownica, Mefistofel i inne moce nieczyste.

Miejsce nie jest przypadkowe, ponieważ Twardowski to ten, który wg legendy zawarł pakt z diabłem.

W chacie pojawiają się tysiące diabłów. Szatan, przed wybiciem północy, rozkazuje wyczyścić wszystkie tryby przedziwnego zegara, sprawdzić, czy czarodziejski mechanizm odmierzający czas, się nie popsuł. Zapowiada, że nowe stulecie będzie szczęśliwe dla diabłów. Rozkazuje Mefistelesowi udać się do narodu polskiego, gdyż ten szykuje się do powstania. Ten proponuje jednak, by najpierw stworzyć ludzi do rządu w tym kraju. Tak też czynią.

Wszyscy gromadzą się nad kotłem i wrzucają do niego odpowiednie składniki, by powstały konkretne postaci. Jako pierwszy wyłania się Józef Chłopicki, pierwszy przywódca powstania listopadowego. Diabły wytykają mu jego nieudolność i wskazują na sprzeczne z naturą nazwisko. Następnie tworzą człowieka i nazywają go imieniem czarta – jest to Adam Czartoryski. Zarzucają mu przesadną ostrożność. Kolejnym tworem jest Jan Skrzynecki – kolejny przywódca powstania. Ten z kolei wycofuje się rakiem, tchórzy, prezentuje postawę defensywną. Następnie pojawia się Julian Ursyn Niemcewicz – poeta oświeceniowy, którego krytykują za konserwatywne poglądy. (Ten pojawi się w dalszej części dramatu.)

Diabły przyspieszają i z kotła wyłania się tłum – korpus oficerski i posłowie. Wśród nich pojawia się Joachim Lelewel, wyśmiany za swoją niedecyzyjność i teoretyzowanie. Ostatnią wywołaną postacią jest Jan Krukowiecki – ostatni dowódca powstania, który podpisał akt kapitulacji.

Ważne, że opis tych postaci ma przynieść odpowiedź na pytanie o przyczynę upadku powstania listopadowego i jest zgodny z oceną Słowackiego.

Nagle pojawiają się aniołowie z archaniołem na czele i przepędzają diabły. Archanioł los Polski składa w ręce Boga.

PROLOG

W prologu wypowiadają się trzy osoby i każda z nich przedstawia swoją wizję dotyczącą roli poety i poezji w dziejach narodu. Boże, ześlij sen na zmęczony walką naród. Niech zaznają spokoju. Na mnie – poetę – ześlij wszelkie męki i rozpacz. Daj mi anielską trąbę. Wskażę tych, którzy powinni dostąpić zbawienia i tych, których powinno spotkać potępienie. Będę duchem Apokalipsy. Będę miał moc niszczenia niezniszczalnego i tworzenia pomników – Pierwsza Osoba zwraca się do Boga z prośbą o cichy, spokojny sen dla narodu „wyniszczonego bojem”. Chce, by w letargu cierpliwie oczekiwał dnia zmartwychwstania. Przedstawia siebie jako poetę i ducha Apokalipsy. Uważa, że za sprawą poezji potrafi zniszczyć wszelkie zło, a zamiast niego stworzyć wartości trwałe.

Mamy tu do czynienia z poetą – wizjonerem, gotowym samotnie cierpieć za naród i płakać nad jego losem, by w Dniu Sądu Ostatecznego razem z nim zrzucić jarzmo niewoli. Bez problemu możemy odnaleźć tu mesjanizm Mickiewicza z III części Dziadów.

Druga osoba drwi z tego pomysłu. Mówi: Ten zapał przypomina taniec derwisza, mnicha muzułmańskiego tańczącego wokół własnej osi – nie wierzy w moc sprawczą poezji.

Trzecia osoba, która wyraża pogląd samego Słowackiego, nie zgadza się z żadną z powyższych koncepcji. Mam moc wskrzeszenia rycerzy! Nie usypiajmy narodu, nie pocieszajmy poezją. Poeta powinien utrwalić mit siły narodowej i, opiewając ją, zachęcić naród do walki. Poezji wyznacza cel wskrzeszania narodowych mitów i tradycji rycerskich, wpływania na zachowanie świadomości narodowej. Poezja ma przypominać o bohaterskiej przeszłości ojczyzny i w ten sposób motywować do walk.

AKT I

W pierwszej scenie poznajemy piętnastoletniego Kordiana, który rozmyśla nad sensem życia. Jest pogubiony, rozgoryczony. Mówi tak: Sto we mnie żądz, sto uczuć, sto uwiędłych liści; Ilekroć wiatr silniejszy wionie, zrywa tłumy. Celem uczuć, zwiędnienie; głosem uczuć, szumy/Bez harmonii wyrazów…

Możemy tu śmiało powiedzieć o tzw. romantycznym przeżywaniu bólu świata. Z jednej strony jest to pragnienie działania, z drugiej niemoc i apatia. Za przyczyny tego stanu u Kordiana można uznać samobójczą śmierć przyjaciela chłopca i nieszczęśliwą miłość, którą przeżywa.

Znudzony młodzian prosi swojego starego sługę, Grzegorza, by zabawił go opowieściami. Stary legionista próbuje go rozweselić. Opowiada mu trzy historie. Pierwsza to opowieść o Janku, który szył psom buty. Chłopiec piękny, ale niezbyt skory do nauki za namową plebana zostaje wysłany na naukę do szewca. Po jakimś czasie ucieka stamtąd. W końcu trafia przed oblicze króla, któremu proponuje, że uszyje dla jego psów myśliwskich buty. Zostaje doceniony i szybko awansuje. Morał z tej historii taki, że trzeba działać, ale nieszablonowo. Druga opowieść to wspomnienie Grzegorza z bitwy, w której sam wziął udział. Rzecz działa się w Egipcie podczas kampanii Napoleona. Opowieść ma uświadomić Kordianowi istotę i znaczenie walki. Podkreśla również dużą moc wiary w zwycięstwo. Opowieść starego sługi rozbudza w Kordianie wyrzuty sumienia, ponieważ mówi o wzniosłych czynach i poświęceniu. Młodzieniec tym bardziej dostrzega brak sensu w swoim własnym życiu. Trzecia opowieść Grzegorza sięga roku 1812 i niewoli moskiewskiej po pokonaniu Napoleona przez Rosjan. Młody żołnierz planował bunt, ale jego pomysł został wykryty. Rosjanie chcieli wcielić polskich jeńców do swojej armii. Gdy Polacy odmawiają, zostały im zarzucone na szyje sznury (jednego z nich pociągnięto w ten sposób i zabito). Wtedy wyskoczył Kazimierz, który pochwycił przywódcę wroga i wskoczył z nim do rzeki. Kry odcięły głowę pułkownikowi. Za swój czyn Kazimierz stracił życie. Opowieść ta jednak mówi o sensie buntu i poświęceniu jednostki dla sprawy narodowej. Pod wpływem tych słów Kordian postanawia działać, przypiąć u ramion „nowe skrzydła” i wyruszyć na poszukiwanie „nowych dróg”, ale w tej samej chwili jego plany rozmywają się, ponieważ słyszy kobiecy głos, głos ukochanej Laury. Wie, że miłość go pokona i przez nią niczego nie osiągnie.

Scena druga to dialog Kordiana i starszej od niego Laury. Powrócili z przejażdżki konnej. Dziewczyna mówi, że widziała wiersze miłosne Kordiana pisane dla niej. Snuje przed nim wizję dotyczącą jego możliwości. On jednak uważa, że artystyczna dusza nie pozwoli mu niczego osiągnąć. Dziewczyna trochę ironizuje, nie wydaje się nim zainteresowana, a jedynie zaniepokojona jego narastającą melancholią i dziwnym, obłąkańczym zachowaniem. W pewnym momencie odchodzi i Kordian zostaje sam. Postanawia popełnić samobójstwo. Ma nadzieję, że w ten sposób skróci się jego cierpienie. Musi jedynie znaleźć odpowiednie miejsce.

W scenie trzeciej przenosimy się do pokoju Laury, gdzie ta ma wyrzuty sumienia z powodu swoich drwin wobec Kordiana. Jest pełna obaw, ponieważ chłopak bardzo długo nie wraca. Zaczyna czytać jego wiersze. Do wnętrza wpada sługa Grzegorz i informuje, że panicz się zastrzelił.

AKT II

Czas na akt II i wędrówki Kordiana. Okazuje się jednak, że Kordian nie zginął. Rozmyśla o swoich młodzieńczych błędach. Chce zdobyć wiedzę, która pozwoli mu poznać prawdę o świecie. Na początku przebywa w Londynie, w parku. Poznaje dozorcę, który wyjaśnia mu, czym się zajmuje on i jego bracia. Widzi też zamyślonego człowieka i myśli, że to nieszczęśliwy kochanek, ale dozorca wyprowadza go z błędu i mówi, że to dłużnik, który nocami chodzi po parku, by nie zostać aresztowanym. Do Kordiana dociera, że światem rządzi pieniądz. Następnie widzimy go na klifach w Dover, gdzie czyta „Króla Leara” Szekspira. Dochodzi do wniosku, że poezja przekłamuje rzeczywistość. Mówi: Próżno myśl genijuszu świat cały pozłaca, Na każdym szczeblu życia rzeczywistość czeka.

Następnie widzimy Kordiana we Włoszech, gdzie rozmawia z ukochaną Wiolettą. Pyta ją o to, czy go kocha, a ona zapewnia o swoim uczuciu. Kordian przyznaje, że stracił cały majątek. Dziewczyna wtedy płacze i mówi, że razem z majątkiem stracił jej serce. Chłopak napomyka wtedy, że ma jeszcze 4 złote podkowy, którymi podkuty jest jego koń. Wioletta decyduje się jechać z nim, oczywiście w imię miłości, nie pieniędzy. Gdy jednak okazuje się, że podkowy po drodze zaginęły, porzuca Kordiana i wraca śladem koni, by znaleźć zagubione złoto. Kordian tym samym przestaje wierzyć w miłość.

Teraz widzimy Kordiana w Watykanie, gdzie błaga papieża o błogosławieństwo dla umęczonego narodu polskiego. Przynosi mu garść ziemi z tego kraju, jednak papież sympatyzuje z carem Rosji i przestrzega, że potępi każdy przejaw buntu przeciwko niemu.

Ostatnim etapem wędrówki jest szczyt Mont Blanc. Czuje się mocny. Mówi o sobie, że jest posągiem człowieka na posągu świata, chce być wieszczem. Po chwili zastanawia się nad możliwością popełnienia samobójstwa. Mówi o utracie wszelkich złudzeń podczas swojej wędrówki. W końcu przywołuje średniowiecznego bohatera szwajcarskiego – Winkelrieda. Mówi tak: Winkelried dzidy wrogów zebrał i w pierś włożył, Ludy! Winkelried ożył! Polska Winkelriedem narodów!

Tu Słowacki jasno daje znać, że nie zgadza się z ideą Mickiewicza z Dziadów i jego mesjanizmem.

Według jego bohatera, Kordiana, dzięki poświęceniu Polski, pokonaniu przez Rosję, inne uciśnione kraje europejskie będą mogły walczyć o wolność. Tak Winkelried przyjął ostrzał austriacki na siebie i dzięki temu Szwajcaria mogła zwyciężyć.  Winkelriedyzm to poświęcenie jednostki dla ogółu, apoteoza walki i oporu, mickiewiczowski mesjanizm to z kolei apoteoza cierpienia.

Po tych słowach Kordian rzuca się na chmurę, a ta przenosi go do Polski.

AKT III

Akt trzeci nosi tytuł „spisek koronacyjny”. Pierwsza scena rozgrywa się 25 maja 1829 roku na placu zamkowym w Warszawie. Ludzie zgromadzili się, by zobaczyć nowego króla polski – cara Mikołaja I. To wydarzenie historyczne: car Rosji koronuje się na króla Polski – moment tragiczny i zawstydzający dla Polaków. Wszyscy zgromadzeni wiwatują, ale gdy rozmawiają między sobą o tym, co się dzieje, zdecydowanie nie wszyscy popierają cara. Szewc mówi „Któż mu tu przyjść radził? Bo w końcu nikt nie zapraszał cara na tron polski”. Ktoś inny komentuje jego słowa następująco: „Ten szewc pojął honoru i zemsty prawidła.” Z kolei żołnierz zamiast śpiewać „Boże chroń króla”, śpiewa „Boże, pochowaj króla”. To sporo mówi o panujących nastrojach.  

W tle widać rusztowanie pokryte czerwonym materiałem, gdzie gromadzą się zamożniejsi ludzie. 

W drugiej scenie obserwujemy akt koronacji w katedrze.  

Następnie car powraca z katedry do zamku i znowu możemy posłuchać komentarzy tłumu. Jedni nie zastanawiają się nad przyszłością, inni sugerują, że car będzie łamał polską konstytucję – jej prawa zje na deser. W pewnej chwili dochodzi do zamieszania. W tłumie pojawia się okrutny książę Konstanty, brat cara, który popycha matkę z dzieckiem. Dziecko umiera od uderzenia. Wszystko zostaje uprzątnięte, by car spokojnie mógł przejść. My jednak zauważamy okrucieństwo księcia Konstantego.  

Gdy robi się ciemno tłum rzuca się na czerwone sukno i każdy stara się zabrać kawałek dla siebie. Wśród nich pojawia się nieznajomy, który śpiewa pieśń. Chce, by tłum pogrążył się w pijaństwie i bierności, a mała grupa spiskowców w tym czasie zemści się na Rosjanach. Ludzie boją się pieśni. Uciekają. 

Kolejna scena rozgrywa się w podziemiach katedry. Mamy do czynienia ze spotkaniem spiskowców. Na początku jest ich niewielu. Rozmawiają ze sobą prezes (Julian Ursyn Niemcewicz, którego Słowacki skrytykował już w Przygotowaniu Kordiana) i Ksiądz. Panowie są zamaskowani. Prezes powołując się na swój wiek i doświadczenie przekonuje księdza, że należy powstrzymać spiskowców, że bunt nie przyniesie niczego dobrego. Tymczasem do zgromadzenia dołączają kolejne osoby. Hasłem, które umożliwia jest „Winkelried”. Ludzie przychodzą z różnym nastawieniem. Ktoś zauważa, że miejsce spotkania jest dogodne, bo sprawia, że Polacy docenią ich patriotyzm, a zaborcy pomyślą, że przyszli do katedry pomodlić się pomyślność dla cara.  

Prezes przekonuje zebranych, by zaniechali planu zgładzenia cara. Jego oponentem staje się Podchorąży, który przywołuje wydarzenia z historii Polski. Przypomina o unii lubelskiej, na mocy której została utworzona Rzeczypospolita Obojga Narodów: Polski i Litwy. Kraje te miały wspólnego władcę, ale oddzielne urzędy. Później mówi między innymi o carycy Rosji Katarzynie, której kochankiem był Stanisław August Poniatowski, król Polski. Podchorąży uważa, że król nie uczynił nic, by ocalić od upadku swój kraj, a pozwolił na podzielenie państwa pomiędzy zaborców. Teraz Polacy cierpią w więzieniach na Syberii. Do tego książę Konstanty, który jest w konflikcie ze swoim bratem, carem, jako dowódca wojska niszczy polskiego ducha, jest despotą. Podchorąży żałuje, że nie zabito cara podczas koronacji. Zapędy Podchorążego powstrzymuje prezes, który mówi o konsekwencjach politycznych i moralnych. Podchorąży uważa, że zabójstwo cara jest drogą do wolności. Popiera go Starzec, który zbrodnię uważa za cenę za wolność, którą warto zapłacić, i którą wybaczy sam Bóg. Ksiądz się z tym nie zgadza, uznając zbrodnię za obrazę Boga. Kordian się zapala i mówi ………………. Słysząc słowa Kordiana i jego deklarację, prezes zgadza się by zgromadzeni zrobili, co zechcą, ale sam, niczym Piłat, umywa ręce. Nagle robi się zamieszanie, bo pojawił się ktoś, kto nie znał hasła. Został zabity przez jednego ze spiskowców. Okazało się, że to szpieg. Prezes chce zamknąć spotkanie, jednak Kordian chce głosowania. Rzucenie kuli oznacza poparcie spisku, rzucenie monety to rezygnacja z planu. Sprawa Kordiana zdobywa 5 głosów, przeciwko jest 150. Mimo wyniku Kordian decyduje się sam zgładzić cara. Mówi między innymi ………………………… Oznacza to, że jest sam i nikt nie będzie po nim płakał. Jest gotowy do działania. Zrywa maskę, by wszyscy poznali jego tożsamość. Inni robią podobnie. Kordian prosi ich o modlitwę i informuje, że nocą ma straż w zamku i wtedy zamorduje cara. Prezes próbuje go powstrzymać, ale bezskutecznie. 

W kolejnej scenie uzbrojony Kordian idzie w stronę sypialni cara. Przechodzi przez salę kolumnową, rycerską i audiencyjną. Młodzieniec zaczyna odczuwać niepokój. Zaczyna docierać do niego, że mimo najlepszych intencji zbrodnia pozostanie zbrodnią – ma rozterki moralne. Pojawiają się przy nim Imaginacja i Strach – dwie strony jego duszy, forma wyrzutów sumienia, symbole rozdarcia wewnętrznego. Przestrzegają go, straszą. Kordian lęka się, że ktoś zobaczy to, co robi. Wszystko wokół ożywa i Kordian widzi przed sobą dziwne obrazy. Przez okno widzi wyobrażony pochód umarłych. Nagle dostrzega Diabła w drzwiach pokoju cara. Wciąż jest zdecydowany dokonać zamachu, gdy nagle słyszy dzwony. Z przerażenia mdleje tuż przed sypialnią cara. Łoskot budzi władcę. Ten wychodzi, by zobaczyć, co się stało i potyka się o leżącego Kordiana………………………… Domyśla się, że ma przed sobą niedoszłego zabójcę. O zaplanowanie spisku podejrzewa swojego brata Konstantego. Rozkazuje sprawdzić, czy Kordian nie jest obłąkany i jeśli nie jest, to rozkazuje go rozstrzelać. 

Przenosimy się do szpitala wariatów, gdzie Kordian przebywa na obserwacji. W szpitalu pojawia się Doktor, który chce spotkać się z Kordianem. Płaci za to Dozorcy płonącym dukatem. Kordianowi mówi, że nocą był w sypialni cara, bo podlewał kwiaty. Pamiętamy, że w wejściu do sypialni Kordian dostrzegł diabła. Doktor opowiada Kordianowi o własnej koncepcji stworzenia świata przez Boga. W końcu wspomina, że po stworzeniu Napoleona, Bóg postanowił odpocząć. Oznacza to, że wg Diabła po Napoleonie nie pojawił się już nikt wart uwagi. Kordian protestuje i mówi, że każdy bojownik o wolność jest tworem Boga. Doktor przedstawia mu dwóch wariatów. Pierwszy z nich trzyma rozłożone ręce, gdyż wierzy, że jest krzyżem, do którego przybito Chrystusa. Drugi z kolei trzyma uniesioną rękę, bo w ten sposób podtrzymuje niebo, by nie spadło na ludzkość. Obydwaj poświęcają się dla ludzkości.  Obydwu ludzi Kordian uznaje za wariatów. Widać, że Kordian jest wewnętrznie rozerwany. Z jednej strony widzi absurd takiego poświęcenia, z drugiej sam próbował czegoś równie niedorzecznego. Z jednej strony wierzy w teoretyczną ideę poświęcenia, z drugiej potrafi realnie ocenić jej bezcelowość. Rozmowę przerywa wejście Wielki Książę, który nakazuje zabrać Kordiana. Doktor znika. Był kolejnym wyobrażeniem rozgorączkowanego młodzieńca.  

W kolejnej scenie wojsko zgromadzono na Placu Saskim. Tam też przyprowadzono Kordiana. Początkowo wielki książę Konstanty ubliża młodzieńcowi, wyzywa go, ale po chwili wpada na pomysł. Każe się żołnierzom ustawić z bagnetami uniesionymi do góry, a Kordianowi przeskoczyć ponad nimi. Gdyby ta sztuka się udała, Kordian byłby wolny. Ten jednak odpowiada……. Na to odzywa się car …………………….. i wtedy Kordian decyduje się na niemożliwy do wykonania skok. Gdy mu się to udaje, Konstanty zapewnia go, że nie straci życia, jest w euforii. Car jednak na boku mówi do żołnierzy, by skazać Kordiana na rozstrzelanie. W tle słychać Mazurek Dąbrowskiego grany na zlecenie Wielkiego Księcia nieświadomego działania cara. 

W więzieniu Kordian spowiada się. Ksiądz obiecuje mu, że nazwie jego imieniem zasadzoną różę, Grzegorz natomiast obiecuje, że imię Kordiana będzie nosił jego wnuk. To wszystko w odpowiedzi na pragnienie Kordiana, by pozostawić po sobie na ziemi jakiś ślad. Młodzieniec jest pogodzony z losem i gotowy na śmierć. Czuje się samotnym indywidualistą, ale jednocześnie raduje go myśl, że nie jest biernym człowiekiem z tłumu, który godzi się na tyranię Cara. Próbował przeciwstawić się narzuconej władzy, walczył. Grzegorz przypomina Kordianowi o jego próbie samobójczej. Przypuszcza, że obecnie młodzieniec ponosi konsekwencje tamtego nierozważnego, grzesznego czynu. Do celi wchodzi oficer z informacją, że Kordian zostanie rozstrzelany. 

W tym czasie w zamku jesteśmy świadkami kłótni braci: cara Mikołaja i Wielkiego Księcia Konstantego. Ten drugi prosi o akt łaski dla Kordiana, ale Mikołaj odmawia. Konstanty przypomina bratu, że ten jest władcą tylko dlatego, że on zrzekł się tronu. Zaczyna się przepychanka słowna. Konstanty sugeruje, że Mikołaj brał udział w zabójstwie ich ojca. To akurat niemożliwe, gdyż wtedy Mikołaj miał zaledwie kilka lat. Na to Mikołaj przypomina bratu o tym, jak ten zgwałcił i zamordował szesnastoletnią Angielkę, a później usiłował zatrzeć ślady. Konstanty jest wściekły i w końcu przypomina bratu, że jest naczelnikiem sił zbrojnych i z użyciem wojska może go obalić. Szantaż działa i Mikołaj decyduje się podpisaćakt ułaskawienia. 

I ostatnia scena. Na Placu Marsowym trwają przygotowania do egzekucji. W tłumie gapiów jest zrozpaczony sługa Grzegorz. Kordianowi zostaje odebrane szlachectwo. Chłopak nie zgadza się na zawiązanie mu oczu podczas egzekucji. Do placu zbliża się adiutant z aktem ułaskawienia, ale dowodzący oficer go nie widzi i szykuje się do strzału… Czy Kordian zginie? Tego nie wiemy, nie ma to też większego znaczenia przy interpretacji. Na pocieszenie powiem Wam, że Słowacki nie chciał uśmiercić Kordiana, gdyż utwór, o którym mówimy w zamyśle miał być pierwszą częścią trylogii…